-Hara!! Gdzie pędzisz wracaj!! -zawołałam.
Klacz natychmiast zwolniła i wróciła do mnie.
-Co ty tu robisz zerwałaś ogrodzenie?? Uciekłaś/? -uśmiałam się do niej.
Osiodłałam ją, lecz kiedy miałam na nią wsiąść przyjechały jakieś dzieciaki na jazdy. Wysiadając przedstawiły się.
-Jestem Alisz.
-Ja Karolin.
-Ja Silver.
-Patrick.
-A ja Natali.
-Ja to Eral i nauczę was dzisiaj chociaż trochę jeździć -powiedziałam nie zbyt entuzjastycznie.
Zabrałam na jazdę: Fabianę, Furię, Prerię, Pokera i osiodłaną wcześniej Harmonię. Dzieciaki na jazdach nie sprawiały żadnych problemów. Byłam zadziwiona zaangażowaniem Alisz. Radziła sobie całkiem nieźle a Preria była nią zafascynowana. Miała delikatny i przyjemny głos. Po jazdach dziewczynki porozmawiały ze mną o koniach i zawołane przez rodziców poszły do nich i brata. Nie byłam zmęczona jednak, gdy Kamila powiedziała jeszcze o 3 jazdach byłam podłamane, jednak taka praca! Na jazdach było po jednym dziecku. {rzy drugiej uczyłam nastolatkę o imieniu Ula, jeździła na Pokerze. Totalnie nie lubiła koni jednak chciała popisać się umiejętnością jazdy konnej przed znajomą. Powiedziała, że jeszcze tu wróci. Nie lubię dzianych nieprzyjemnych dziewczyn, ale cóż. Na drugiej jeździe był dorosły facet o imieniu Patric. Doświadczony jeździec. Musiałam tylko popatrzeć jak skacze na Gold Blood. Nie było tak źle. Odpoczęłam przed kolejną jazdą. Następna była potworna! Kobieta miała około 40 lat. Totalnie nie wiedziała o co mi chodzi. Musiałam ciągle do niej coś mówić i poprawiać. Jednym uchem jej wleciało, drugim wyleciało. Szok. Umęczyłam się z nią niesamowicie. Potem poszłam do Kamili.
-To wszystko -westchnęłam.
-Jak nakarmisz konie i wymyjesz ogon Margarett do której nikt nie chce podejść to możesz jechać -zaśmiała się widząc moją minę.
Już wyobrażałam sobie współprace z Margarett. To co o niej mówią to ... och... .Poszłam do jej boksu. Stała czujna.
-Cicho księżniczko... -szepnęłam siadając przy wyjściu. Pomyślałam, że jeśli trochę się z nią oswoję będzie mi lepiej. Po pół godzinnym mówieni i głaskaniu postanowiłam wziąć się za pracę. Nie było to takie złe jak się z nią oswoiłam była całkiem przyjemna. Trzeba było tylko dać jej parę smakołyków i spokojnie do niej mówić. Po umyciu solidnie wynagrodziłam ją marchewkami i suchym chlebem. Myślę, że mam z nią dobre kontakty. Poszłam do Kamili oświadczyłam jej, że skończyłam odebrałam pieniądze za jazdy i pomoc. Była zdziwiona tym, że Margarett dała mi się umyć, ale nie mając już roboty pojechałam o 21:00 do domu. Po wieczornym spacerze z psem i toalecie poszłam spać z myślą, że Margi mnie lubi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz