Podjechałam na podjazd. Od kiedy nie było nas tutaj dużo się zmieniło. Na ziemi leżały niegrabione liście, a wszystko pozarastało trawą. Nie było mnie tu dawno, chociaż bardzo chciałam tu przyjechać. Weszłam do stajni. Prawie wszystkie boksy były puste. Tylko w kilku stały moje konie. Rozglądnęłam się ze łzami w oczach. Czemu tak się stało?
-Pusto tu, co?-zapytał Patrick, który zajmował się końmi.
-No, a gdzie reszta koni?
-Nie ma.-powiedział beznamiętnie.
-Jak to, nie ma?
-Albo zostały sprzedane, albo zabrane z ich właścicielami.
-A konie do rekreacji?
-Są na padoku, ale wszystkie są w nienajlepszym stanie. Nikt na nich nie jeździ i mają mało ruchu. Mają zastane mięśnie.-powiedział wzruszając ramionami i odchodząc. Czemu musiałam zniszczyć tą stajnię? Przecież tak się starałam...
-To nikt już nie przychodzi na jazdy?-zapytałam trochę smutna i zła na siebie.
-Nie, od kiedy nie mamy instruktorów, nie.-odwrócił się do mnie. Popatrzyłam na niego, a potem szybko odwróciłam się i odbiegłam. Zaczęłam dzwonić do wszystkich którzy trzymali tu swoje konie.
<Wszyscy którzy chcą nadal być na blogu niech odpiszą>
piątek, 15 sierpnia 2014
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Koniec...
Bardzo mi przykro, ale niestety blog kończy swoją działalność. Zakładam iż większość nie zwróci na to uwagi, gdyż popularność bloga spadła do praktycznie zera. Sprawa usunięcia bloga zostanie podjęta po wakacjach. Bardzo mi przykro, bardzo chciałabym aby blog ten pozostał, ale nie ma sensu aby dalej to ciągnąć gdyż nic na nim nie robimy... może blog zostanie odnowiony kiedyś, ale musicie okazać ochotę aby tak się to stało... na razie jest to koniec. Dziękuję za "spędzone" razem chwile.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)